Dzisiaj byłam z moją córką na szczepieniu. Było i ważenie i mierzenie i osłuchiwanie.
I oczywiście posępne refleksje w stylu: jak ten czas leci. Dosłownie, jakbym wczoraj pakowała walizkę do szpitala i dygotała ze strachu przed bólami porodowymi. A tu jutro już pół roku kończy moja księżna.
Zazwyczaj, przy moim panicznym strachu przed śmiercią (taka moja fobia), refleksje te przechodzą w inne w stylu: Boże, niedługo umrę.
Tak więc dzień dzisiaj odlotowo - rozrywkowy.
Dobrze, że chociaż Pirat (mój beagle) nie utrudnia dzisiaj sprawy i grzecznie śpi na kanapie zamiast chodzić i jęczeć.
W domu ferwor przygotowań do wyjazdu sobotniego. Pierwsze wczasy z dzieckiem, nie wiadomo co się przyda więc trzeba zabrać wszystko. Jak zwykle, przed każdym wyjazdem, muszę mieć wszystko wysprzątane (kolejna fobia, kiedy to siedzę na wczasach i zamiast odpoczywać martwię się ile to będę miała do sprzątania po powrocie :). Pralka pierze jak szalona a mnie by się jakiś upał przydał, żeby wszystko zdążyło ładnie powysychać. Tylko księżna nie chce współpracować z moimi planami i jakoś nie chce złapać popołudniowej drzemki.
A skrapy rozłożone na biurku czekają. Będą tęsknić za mamusią. Wrócę do nich dopiero pod koniec czerwca. A mam już w głowie pomysł na kolejny. Może wieczorem uda się wygospodarować chwilę??
Jeszcze się nie chwaliłam moim niedawnym nabytkiem. Kochany mąż zakupił mi biurko (oczywiście w Ikea jak zawsze), żebym mogła swoje skrapowanie trzymać w jednym miejscu. Dzięki temu zyskał przestrzeń do jedzenia bo zazwyczaj zajmowałam cały stół w jadalni. Poniżej foty mojego wypasionego stanowiska:
Zazdrościcie mi, co?? :D
I oczywiście posępne refleksje w stylu: jak ten czas leci. Dosłownie, jakbym wczoraj pakowała walizkę do szpitala i dygotała ze strachu przed bólami porodowymi. A tu jutro już pół roku kończy moja księżna.
Zazwyczaj, przy moim panicznym strachu przed śmiercią (taka moja fobia), refleksje te przechodzą w inne w stylu: Boże, niedługo umrę.
Tak więc dzień dzisiaj odlotowo - rozrywkowy.
Dobrze, że chociaż Pirat (mój beagle) nie utrudnia dzisiaj sprawy i grzecznie śpi na kanapie zamiast chodzić i jęczeć.
W domu ferwor przygotowań do wyjazdu sobotniego. Pierwsze wczasy z dzieckiem, nie wiadomo co się przyda więc trzeba zabrać wszystko. Jak zwykle, przed każdym wyjazdem, muszę mieć wszystko wysprzątane (kolejna fobia, kiedy to siedzę na wczasach i zamiast odpoczywać martwię się ile to będę miała do sprzątania po powrocie :). Pralka pierze jak szalona a mnie by się jakiś upał przydał, żeby wszystko zdążyło ładnie powysychać. Tylko księżna nie chce współpracować z moimi planami i jakoś nie chce złapać popołudniowej drzemki.
A skrapy rozłożone na biurku czekają. Będą tęsknić za mamusią. Wrócę do nich dopiero pod koniec czerwca. A mam już w głowie pomysł na kolejny. Może wieczorem uda się wygospodarować chwilę??
Jeszcze się nie chwaliłam moim niedawnym nabytkiem. Kochany mąż zakupił mi biurko (oczywiście w Ikea jak zawsze), żebym mogła swoje skrapowanie trzymać w jednym miejscu. Dzięki temu zyskał przestrzeń do jedzenia bo zazwyczaj zajmowałam cały stół w jadalni. Poniżej foty mojego wypasionego stanowiska:
Zazdrościcie mi, co?? :D
Hej, będę pierwsza :) Witam, ja też jestem nowa w blogowym światku, więc może warto trzymać się razdem? :) Komentując wszystkie posty w jednym:
OdpowiedzUsuń1. kartka slubna rewelacja!!! jak zrobilas te kwiatki? i umiesz szyc papier.. ehh.. ja jeszcze za bardzo sie boje i halas maszyny mnie przeraza :P
2. album przesliczny i bardzo mi sie pomysl ze zwierzakami bazowymi podoba :) no i Księżna śliczna :)
3. oczywiscie ze zazdraszczam miejsca pracy.. ja narazie zagracam biurko i PrzyszyłyMałż się wkurza.. :P
4. Blog zdecydowanie trzyma fason! tak dalej!
No.. to tyle. I zapraszam do siebie!