Dzisiaj pierwsza (nie wiem z ilu) porcja zdjęć albumu, który jest aktualnie na warsztacie.
Pomysł powstał w trakcie przeglądania pamiątek moich i mężula z różnym wyjazdów i randek. A że mój kochany jest skrupulatny to uchowały się nawet bilety z pierwszej randki. Żeby to wszystko nie zaginęło i częściej można było do tego wracać, postanowiłam to poumieszczać w albumie razem ze zdjęciami stanowiącymi przekrój naszej znajomości. Tytuł albumu oczywiście z piosenki Czerwonych Gitar, której tekst planuje wpleść w któryś z nadmorskich skrapów. Żeby nie było nudno, każda ze stron w albumie inna. Rozmiary albumu to 20x20 cm ale niektóre ze stron są mniejsze, żeby było fikuśniej. Poniżej dłuuuuga prezentacja poszczególnych stron z krótkimi opisami.
Okładka albumu. Tu debiutowałam z papierowymi kwiatkami i ćwiekami i teraz, gdybym mogła, wciskałabym je wszędzie gdzie się da. Ale co za dużo to i świnia nie zje.
Pierwsza strona. Tutaj mój ulubiony motyw papierowy czyli groszki. Do tego skrytka za zdjęciem na dwa tagi, na których jest bilet autobusowy i bilet do zoo. Wszystko z pierwszych randek. W górnym, lewym rogu suwane na ćwieku kółeczko, pod którym przykleiłam bilet do kina z pierwszej randki. I do tego stara koronka, wygrzebana gdzieś u mojej mamy. Ma pewnie z 50 lat :)
Trzecia strona. Jestem z niej średnio zadowolona. Ani skrytek ani konkretnego pomysłu. Jakoś się tak wszystko rozlazło po kościach. Tylko kolor mój ulubiony.
Czwarta strona. Tutaj też moje ulubione kolory i dla odmiany paski. Pomysł opierał się ma otwieranej części w kształcie księżyca, która miała zawierać pod spodem opis. Mogło być lepiej jeśli o mnie chodzi. Karta wydaje się taka pustawa.
Piąta strona. Z niej dla odmiany jestem bardzo zadowolona. Poszłam na żywioł przy jej tworzeniu bez żadnego konkretnego zamysłu. Papier też mnie trochę przerażał bo w arkuszu 30x30 powodował oczopląs. Do tego wymyślny parawanik, tak, żeby pomieścić jak najwięcej zdjęć. I to tego jeszcze wstążeczki wiązane na kokardki, żeby zapobiegać rozkładaniu się parawanika. Na parawaniku moje bazgroły ale nie z każdych jestem zadowolona.
Żeby posta nie rozciągać w nieskończoność kolejne zdjęcie w następnym :) W międzyczasie wrzucę ramkę na Dzień Taty.
Pomysł powstał w trakcie przeglądania pamiątek moich i mężula z różnym wyjazdów i randek. A że mój kochany jest skrupulatny to uchowały się nawet bilety z pierwszej randki. Żeby to wszystko nie zaginęło i częściej można było do tego wracać, postanowiłam to poumieszczać w albumie razem ze zdjęciami stanowiącymi przekrój naszej znajomości. Tytuł albumu oczywiście z piosenki Czerwonych Gitar, której tekst planuje wpleść w któryś z nadmorskich skrapów. Żeby nie było nudno, każda ze stron w albumie inna. Rozmiary albumu to 20x20 cm ale niektóre ze stron są mniejsze, żeby było fikuśniej. Poniżej dłuuuuga prezentacja poszczególnych stron z krótkimi opisami.
Okładka albumu. Tu debiutowałam z papierowymi kwiatkami i ćwiekami i teraz, gdybym mogła, wciskałabym je wszędzie gdzie się da. Ale co za dużo to i świnia nie zje.
Pierwsza strona. Tutaj mój ulubiony motyw papierowy czyli groszki. Do tego skrytka za zdjęciem na dwa tagi, na których jest bilet autobusowy i bilet do zoo. Wszystko z pierwszych randek. W górnym, lewym rogu suwane na ćwieku kółeczko, pod którym przykleiłam bilet do kina z pierwszej randki. I do tego stara koronka, wygrzebana gdzieś u mojej mamy. Ma pewnie z 50 lat :)
Trzecia strona. Jestem z niej średnio zadowolona. Ani skrytek ani konkretnego pomysłu. Jakoś się tak wszystko rozlazło po kościach. Tylko kolor mój ulubiony.
Czwarta strona. Tutaj też moje ulubione kolory i dla odmiany paski. Pomysł opierał się ma otwieranej części w kształcie księżyca, która miała zawierać pod spodem opis. Mogło być lepiej jeśli o mnie chodzi. Karta wydaje się taka pustawa.
Piąta strona. Z niej dla odmiany jestem bardzo zadowolona. Poszłam na żywioł przy jej tworzeniu bez żadnego konkretnego zamysłu. Papier też mnie trochę przerażał bo w arkuszu 30x30 powodował oczopląs. Do tego wymyślny parawanik, tak, żeby pomieścić jak najwięcej zdjęć. I to tego jeszcze wstążeczki wiązane na kokardki, żeby zapobiegać rozkładaniu się parawanika. Na parawaniku moje bazgroły ale nie z każdych jestem zadowolona.
Żeby posta nie rozciągać w nieskończoność kolejne zdjęcie w następnym :) W międzyczasie wrzucę ramkę na Dzień Taty.
Jestem po wielkim wrażaniem. Wiedziałam ze zdolniacha z Ciebie ale nie aż taka :-)))
OdpowiedzUsuńAlbum SUPER!!!!
I pierwsze dwa zdjęcia kojarzę :-))))
Paulina