Było się było, ale się skończyło. Ciepełko było, atrakcje były, plenery były - wakacje prawie idealne. Nie licząc mojej grypy żołądkowej... Tydzień nad Jeziorem Garda i tydzień nad Adriatykiem. Zaliczyliśmy jezioro, morze i góry. Przeszliśmy od antycznego koloseum i ruin rzymskiej willi, poprzez renesansową Wenecję do nowoczesnego parku rozrywki. Przekrój przez 2000 lat, z różnicą wysokości 1760 m, 3500 km za nami. Poniżej kilka zdjęć :)
Few days ago I came back from my italian vacation - warm, full of attracions, with spledid views. Almost perfect... if I will not count my stomach flu. One week over the Garda Lake and one week at the Adrtiatic Sea. We sow lake, mountains and sea. We traveled through ages: from ancient colosseum and ruins of roman villa, through renaissance Venice to the modern amusement park. 2000 years, from 0 to 1760 ppm, 3500 km. Some photos above:
Wspaniały urlop i urocze zdjęcia pociech, mam nadzieję, że zobaczymy je kiedyś pięknie oprawione w albumach, bo Twoje prace są zawsze niezwykłe, idealne i bardzo charakterystyczne, a przy tym niezwykle inspirujące!
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć takiej bajecznej podróży!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia,aż mi się zatęskniło za takim słońcem...
A wspomnienia pewnie nie do opisania:)
Gardaland, Sirmione, Werona, Wenecja... Ach, piękna podróż... piękne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń