Niczym skrapowym pochwalić się nie mogę, bo wszystko leży rozgrzebane i niepokończone, ale mogę napisać o osiągnięciach mojej córki. Dzisiaj obniżyłam jej łóżeczko bo siada trzymając się barierek. Kolejny kroczek w drodze do dorosłości. W trakcie majstrowania przy łóżeczku moje dziecko pokonało ze dwie długości pokoju w kierunku zupełnie odwrotnym od zamierzonego. Raczkowanie na razie wychodzi jej do tyłu. No ale rak chodzi w wspak, czyż nie? Powodowało to niesamowitą rozpacz Gabrysi bo zamiast pracowicie przybliżać się do drzemiącego psa, cały czas się oddalała, aż zaklinowała się pod grzejnikiem i na tym wycieczka krajoznawcza się zakończyła. Trzeba było lecieć na ratunek. Pamiętam dokładnie jak trzymałam ją malutką pierwszego dnia pobytu w domu i zastanawiałam się, jaki to jeszcze szmat czasu minie zanim położę ją na najniższym poziomie łóżeczka i ile jeszcze czasu minie zanim będę się zastanawiać, gdzie też się podziała w tym mgnieniu oka, w czasie którego na nią nie patrzyłam. No i te czasy nadeszły. Już nie ma słodkiego bobasa, teraz jest wielka podróżniczka, której nie można poprzytulać bo rwie się do oglądania i dotykania wszystkiego dookoła. I jak zwykle takie milowe kroczki Gabrysi uświadamiają mi jak ten czas leci i jak zwykle popadam w lekką zadumę podszytą depresją. Wiecie, że po 26 roku życia skóra przestaje się regenerować? Od 14 grudnia będę się już tylko starzeć. Straszne. A mój mąż, który niedługo kończy 30 lat ciągle ma wszystko w poważaniu i ani myśli się starzeć.Też straszne, bo jemu akurat by się przydało :D
czas niesamowicie leci przy takich maluchach :) moja córka tez nie daje mi wytchnąć :) ma juz prawie 11 miesięcy :)
OdpowiedzUsuń